28 kwietnia 2009

Przed ślubem ;)

Dziś jadąc samochodem, jak zwykle włączyłem sobie Radio Maryja aby odsłuchać co tam mają do powiedzenia w Rozmowach niedokończonych, czy jak się tam audycja ta nazywa. No i natchnęło mnie to do napisania poniższej miernej jakości notki. Na swoje usprawiedliwienie mogę dodać, że boli mnie ząb od kilku dni i chyba przerzucę się na tramal, bo ketonal przestaje powoli działać, nawet w dawkach po 4 sztuki naraz. No i po tramalu podobno lepsze loty są ;)

W każdym razie, temat jaki poruszyli to temat rozwodów - jakie są ich przyczyny, co się dzieje etc. itd. Temat w sumie ciekawy i kiedyś postaram się o tym napisać, bo wbrew pozorom - coś na ten temat wiem ;) W międzyczasie zaproszony gość powiedział takie coś, że wg przeprowadzonych badań, okazuje się, że częściej do rozwodu dochodzi gdy dana para wcześniej mieszkała razem - wcześniej, czyli przed ślubem. Nie wiem ile w tym prawdy, a ile naciągania kleryków, niemniej, coś w tym chyba jest.

Zauważyłem pewną tendencję wśród osób, które postanowiły zamieszkać ze sobą. Nie mówię że u wszystkich, ale u dość wielu. Mianowicie, rozpoczyna się życie na kocią łapę. Często osoby takie uważają się za małżeństwo, rodzą się dzieci (chciane, lub mniej chciane) - tymczasem, ślub jest w nieskończoność odkładany w czasie. Po prostu nie ma potrzeby, bodźca, ku temu aby taka para się pobierała - bo po co? Przecież są już razem...

Nie mówię nawet o ślubie kościelnym, bo nie widzę sensu aby np. ateista brał ślub, ale nawet taki zwykły ślub cywilny.

Jak się głębiej zastanowić, to widać związek (hehe) między tym że takie związki są nietrwałe. A co ciekawe, w takiej konfiguracji, najczęściej po dupie dostają kobiety - chociaż mogą tego nie widzieć. Czemu one? Bo facet z dnia na dzień może po prostu się ubrać i nie wrócić. A ona - często matka - musi się borykać samotnie z dzieciakiem, z tym że ma już "swoje lata" i nikt jej nie chce etc. itd.

Domyślam się, że wiele osób powie że "no ale dobrze jest się wypróbować przed ślubem". Tak? A czy kupując chleb w sklepie nadgryzasz go? ;)

Co o tym sądzicie - mieszkanie razem przed ślubem jest faktycznie ok, czy raczej nie - no i - jakie są przesłanki za i przeciw?

21 kwietnia 2009

Prawo wyboru

Ostatnio wiele osób mnie pyta, czemu w ogóle prowadzę bloga. Po co piszę i dlaczego? Czy mam potrzebę ekshibicjonizmu etc. itd. Zawsze odpowiedź brzmi tak samo "piszę, bo lubię", "piszę dla siebie" oraz "piszę bo tak".

Tak naprawdę, piszę ponieważ chcę mieć coś do powiedzenia ale przede wszystkim, chcę znać Waszą opinię. Wiem, że na pierwszy rzut oka wydaję się jakimś chamem, który w dupie ma Wasze komentarze, ale gdyby tak było - wyłączyłbym przecież komentowanie - prawda?

Ostatnio jak komuś to tłumaczyłem, oprócz "dorośnij" usłyszałem jedno dość wkurwiające mnie zawsze zdanie "przecież to nic nie da". Mogę Wam powiedzieć, że jest to jedno z najgłupszych rzeczy, jakie można powiedzieć. Po to jeden z Lechów skakał przez płoty żebyśmy teraz właśnie mogli wyrażać swoje opinie. Zarówno w życiu codziennym możemy psioczyć na polityków, ich niezdarność i granie pod publiczkę, jak również możemy ich wybierać czy skreślać.

Jak czytam "tak jest, bo takiego sobie prezydenta wybraliśmy" albo "taki rząd wybraliśmy" to zawsze zastanawia mnie - kto wybrał? Właśnie Ci, którzy nie mówią "przecież to nic nie da" albo "czym jest mój głos wobec milionów innych". Właśnie TWÓJ głos, zapamiętaj to sobie, jest najważniejszy.

Niebawem odbędą się wybory do struktur europejskich i znowu do urn pójdzie 10% uprawnionych. Świetnie - jesteśmy na samym końcu demokratycznego świata.

Poza tym, piszę też bloga żeby się przechwalać ;) Ale niedługo możliwe że przestanę, gdyż w niedzielę byłem na castingu i planuję zostać niebawem jakimś celebrity na miarę aktorów z Kryminalnych czy zabójcy z Sędzia Anna Maria cośtam. Nie mam TV, więc nie kojarzę tytułu. Ale jak już zostanę gwiazdą, to za pierwszą wypłatę kupie sobie jakiegoś 14-calowca na Allegro.

Więc, ludki, nie bójcie się wyrażać swoich opinii. I nie śmiejcie się z kogoś, kto to robi, jeżeli Wam brakuje odwagi.

14 kwietnia 2009

Żałoba narodowa - Kamień Pomorski

Wiem że miałem pisać o przyjaźni - ba, mam nawet gotową notkę, ale wydarzyło się kilka rzeczy w międzyczasie, które spowodowały że zmieniłem swój zamysł. Wszak kobita zmienną jest ;-). Poza tym, jeżeli o tym nie napiszę teraz, to zapewne nie napiszę nigdy bo będzie to już musztarda po obiedzie czy tam ketchup po kolacji.

Zapewne większość z Was wie że od dzisiaj do czwartku włącznie trwa wielka żałoba narodowa. Osobiście dowiedziałem się o tym próbując wyciągnąć parę osób na imprezkę wczoraj... Ale to tylko i wyłącznie dlatego, że nie mam TV w pokoju, a pogoda była zbyt piękna by wychodzić.

Spowodowało to we mnie dość mieszane uczucia. Mianowicie - czemu w ogóle została ogłoszona żałoba narodowa? Bo zginęły 22 osoby? Ja wiem że to jest tragedia... Rozumiem to. Ale czemu nikt nie ogłasza żałoby narodowej gdy codziennie na naszych drogach giną dziesiątki niewinnych ludzi? Czy śmierć tych ludzi jest gorszej jakości od śmierci tych, którzy spłonęli w Kamieniu Pomorskim?

A może ogłaszając żałobę narodową po tragedii ludzi na drogach, zwyczajnie nic się nie zyskuje? No bo kto by się przejmował jakimiś ludźmi którzy giną przez fatalnej jakości polskie drogi - przecież to oczywista śmierć i nie warto o niej pisać. Słabo się sprzedaje przecież...

Pożar w Kamieniu Pomorskim! 22 osoby! W tym dzieci! Ba, stracili cały swój - niewielki już przecież, dobytek! To jest dopiero temat! Przez najbliższe dwa tygodnie będą dostawać zapewnienia i dary (więcej pierwszego niż drugiego), znajdzie się setki osób chcących pomóc (wszak za taką pomoc można sobie odpisać od podatku), zmienią się proporcje poparcia dla poszczególnych partii politycznych!

Moje pytanie brzmi: gdzie Wy byliście, gdy Ci ludzie mieszkali w skrajnej nędzy przez ostatnie lata w warunkach "socjalnych"? Czemu PRZED tragedią, nikt się nimi nie zainteresował?

Czy w tym kraju naprawdę musi dojść do tragedii, żeby ktokolwiek się zastanowił nad jakimś problemem? Musi ktoś zginąć aby postawić znak drogowy czy położyć progi zwalniające? Musi ktoś spłonąć aby ktoś się zainteresował jakością tych kilkuset domów, które powstały z tymczasowych hoteli robotniczych?

7 kwietnia 2009

Zasady bloga

Miałem pisać o przyjaźni, ale nic na ten temat nie wiem. Potem pomyślałem że napiszę jaki jestem wspaniały, ale to już wszyscy wiedzą. Ale że obiecałem dzisiaj notkę, to piszę. Cokolwiek, bo cokolwiek - ale musicie się tym zadowolić.

Więc tak: wszyscy wiedzą że to mój blog. Dlatego ja, jako Pan tego bloga, narzucam tu zasady. Jeżeli komukolwiek się nie podoba, nie musi czytać. Jest mnóstwo innych miejsc, gdzie może trafić w sieci - chociażby inne strony pornograficzne.

Co do komentarzy - komentujcie. Nie piszę tego dla siebie, tylko dla Was. Ale JA decyduję, które komentarze trafią na bloga, a które nie. A więc, na bloga trafią wszystkie komentarze. Wszyściutkie, oprócz tych które:
- naruszają moje dobre imię (nick)
- naruszają moją prywatność
- są głupie
- nie przypadną mi do gustu
To by było na tyle. Acha, no i nie będę dopuszczał anonimowych komentarzy. Może niekiedy, w drodze wyjątku.

Jako że jestem mobilny, będę starał się na bieżąco zapisywać moje wspaniałe myśli w telefonie, które natychmiast pojawią się na blogu. Taka nowinka techniczna. Nazywa się to twitter, ale pewnie nie wiecie co to jest. Teksty te pojawiają się po prawej stronie bloga, na górze. Oczywiście, nie wszystkie będą się tyczyć bloga, ale cóż.

Będę chciał usystematyzować wrzucanie nowych notek. W niedzielę jak każdy chrześcijanin, nie pracuję, w poniedziałki trzeba odpocząć po weekendzie, w piątek jak każdy muzułmanin mam wolne od pracy, w sobotę z kolei szabat. Pozostaje więc wtorek, środa lub czwartek. W czwartki szykuję się do weekendu, więc środa albo wtorek. Wybieram wtorek. Wtedy będą się pojawiać teksty, tak żebym w środę mógł jeszcze poprawiać błędy ;-)