Po pierwsze, ostatnio nie chce mi się pisać. Więc nie będę pisał. Po drugie, sylwester jak sylwester. Nie wiem o co chodzi z tymi hukami etc. I wiem że miesiąc po fakcie, ale co tam. Cieszcie się :)
Wstawiam poniżej filmiki z sylwka - ponoc warte są po tysiąc słów. Więc liczcie.
2 lutego 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
hym.................................................. czy aż tysiąc słów no nie wiem. Jak dla mnie sylwester to dużo szumu o nic :) Składanie jakiś obietnic których i tak nikt nie pamięta i to już na krótko po tym dniu. Ogólnie jedyne co liczyć się może to towarzystwo z którym się tego sylwestra spędza, u mnie było bardzo miło i nastrojowo, u Ciebie spoko ludzie, więc chyba dobre to to :)
OdpowiedzUsuńAle sylwek należał do nieudanych. Nikt nie zwymiotował, nikt się nie bił, nie powstały żadne nowe pary, nawet tymczasowe.
OdpowiedzUsuńłe.... to faktycznie beznadzieja. :] To co sobie nie zadbaliście o klimat?
OdpowiedzUsuń