To wiemy. Michael Jackson był o to podejrzewany, Joseph Fritzl czy nasz rodzimy Roman Polański. Pytanie brzmi - co z tym fantem robić?
Jakoś w zeszłym roku rozgorzała wielka publiczna dyskusja na temat kastracji takich delikwentów poprzez jakieś farmakologiczne zabiegi. Całość rozbiła się o Konstytucję i prawa pedofilów, etc. itd. Potem wszystko umarło śmiercią naturalną, a w niektórych wypadkach (MJ) nawet umarło umarło i zostało pochowane w złotej trumnie.
Problem jednak pozostał. Dalej dzieci są molestowane przez swoich rodziców, bliskich, dalekich i obcych. Często molestowane za przyzwoleniem środowiska, co się na ogół później okazuje przy ewentualnych rozprawach, że o wszystkim wiedziała babcia, czy też mama - ale bały się rozgłosu.
Problem nadal istnieje. Dalej słyszymy o przypadkach dzieci, które padają ofiarą takich zboczeńców. Niekiedy są oni łapani przez ramię "sprawiedliwości", osądzani, niekiedy nawet z wyrokiem. Po kilku latach wychodzą, dalej szukając ofiar.
Czemu nie załatwić tego raz na zawsze, właśnie taką kastracją - dobrowolną? W końcu, pedofilizm uznawany jest za chorobę, więc czemu tego nie leczyć? Dawać wybór - albo odsiadka 25 lat (krzywda dziecka i tak jest niewspółmiernie większa), albo farmakologiczna kastracja na koszt pedofila. Bo nie wyobrażam sobie, żeby jeszcze państwo za to płaciło.
A jak nie przejdzie takie coś, to może wysyłać ich do Iraku z odpowiednią notką? Tam wiedzą jak sprawę załatwić po męsku.
Co Wy sądzicie na ten temat?
14 lipca 2009
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz