2 września 2009

Chrześcijańska Polska

Wszyscy doskonale wiemy, że Polskę uznaje się za państwo chrześcijańskie. Poszczególne ustawy które powstają, opierają się o chrześcijaństwo, w szkołach uczy się (nie)obowiązkowo religii, Kościół ma wiele do powiedzenia na arenie politycznej, chociaż twierdzi że tak nie jest.

Tymczasem, w Wikipedii można wyczytać: W Polsce praktykuje 40,4% wszystkich wierzących i jest to po Malcie najwyższy wskaźnik w Europie, przy czym w latach osiemdziesiątych praktykowało prawie 55%. Po kilkuletnim wzroście liczby praktykujących, w 2007 nastąpił spadek (z 45,8% w 2006 do 44,2%). Według Rocznika Statystycznego w 2008 roku nastąpił kolejny spadek uczestnictwa w niedzielnych nabożeństwach (z 44,2% do 40,4%).

Czyli PRAKTYKUJĄCYCH jest 40%. Na pięć osób - dwie. Rozejrzyj się. Sporo praktykujących. A reszta? 9 na 10 - wierzących, niepraktykujących.

Do czego zmierzam? W niedzielę byłem na Jasnej Górze. Pierwszy raz w życiu, chciałem troszkę podziękować, o troszkę poprosić, ogólnie - pomodlić się. I co się wydarzyło? Generalnie, na miejscu jak w cyrku. Wielki napis "Zakaz palenia - jesteś w miejscu świętym" niewiele pomagał, bo kilka metrów za nim - ludzie stali na papierosku. Nie będę wspominał o strojach - zakryte ramiona i kolana. Panienki skutecznie wystawiały na próbę celibat paulinów tam chodzących. No ale można takie coś jeszcze jakoś, chociaż trudno, zrozumieć. Było to "na powietrzu" - więc wiadomo. Nieco jarmarcznie.

W samej kaplicy, niestety to samo. Jedynie nikt nie palił. Najświętsze miejsce w Polsce - a w środku na ławeczce 4 osoby. 1 dziewczynka, 2 starsze kobiety (mama i babcia) i tatusio-dziadek. Najpierw - łyczek wody. Zrozumiałe - było duszno, można się wody napić. Potem - kawałek czekolady. Z orzechami - poznałem po zapachu. Może cukrzycy? Szlag wie. Ale jak wyciągnęli czteropaki Knoppersów - no ja p..lę... Smacznego.

Szczerze, nie dziwię się ludziom niewierzącym, albo wierzącym inaczej. Jak coś takiego widzą - jak ludzie własne świątynie traktują - naprawdę, nic dziwnego że jest jak jest.

Po prostu żal.

3 komentarze:

  1. Przykre że tak wyglądało twoja pierwsza wizyta na Jasnej Górze. Przypomniały mi sie słowa pewnego księdza, że nie mamy prawa gorszyć się drugim człowiekiem przychodzącym do kościoła gdyż to nie nasz dom i to nie my go zapraszamy a sam Bóg. Ale tu raczej nie chodzi o Jego zachowanie. Najbardziej przykre jest to, że najcześciej tak sie zachowują ludzie 'wierzący'. A zwróciłeś im uwagę?
    Wierz, że widziałem już gorsze przypadki i o jeszcze gorszych słyszałem...

    OdpowiedzUsuń
  2. Byli tak zajęci Knoppersami, że wątpię aby w ogóle zareagowali na moje uwagi. Niemniej, nie ja jestem od rozliczania i nie zwracałem im uwagi. Przykre jest to, że obecni tam księża, nie bardzo to robili.

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie tam, żebym moralizował, bo sam tego nie robię już, po kilkuset nieudanych próbach, ale to w naszym interesie jest, żeby jednak zwracać uwagę na takie rzeczy i je potępiać. Inaczej - świadomie lub nie - ale zezwalamy aby to się działo. W świetle tego, o czym mówią przedstawiciele Kościoła, jest to bierne zezwalanie na gorszenie innych osób,.. ale - jak mówię - łatwo mówić, trudniej zrobić. Oni sami jakoś nie bardzo poczuli się w obowiązku, a to już jest najgorsze co może być, bo przykład powinien iść z góry. Sam niejednokrotnie próbowałem uspokoić jakieś towarzystwo w kościele - czy to dziecko, robiące sobie plac zabaw z ołtarza (rozumiem, dziecko ma prawo się wyszaleć ale 1) to nie plac zabaw 2) gdzie rodzice ??) czy też jakieś panie w wieku mocno poemerytalnym robiące sobie jarmark czy cholera wie co i nawijające całą Mszę... i wiesz... nie pomaga, ale chyba trzeba upominać i szkalować idiotyzm bo tylko tak można go zwalczyć :).

    OdpowiedzUsuń