26 maja 2010

Bezinteresowni

Ostatnimi czasy, sporo się działo w tym naszym padołku. A to kraksa rządowego Tupoleva, teraz z kolei powódź.

Typowy Polak jest określany jako niezgodny, zawistny, czekający tylko na to, aby drugiemy wbić szpilę i udowodnić, że jest gorszy. Z drugiej jednak strony, jesteśmy jednym z niewielu narodów na świecie, które na wiele dziesiątków lat znikały z map świata - a to podczas trzech rozbiorów, a to po zakończeniu wojny, gdy nasi zajebiści sojusznicy nas zwyczajnie sprzedali.

Okazuje się jednak, że w momencie kryzysu - nagle wszyscy czują się Polakami. Wiem, że Obama stwierdził, że „chwilach tak tragicznych - wszyscy jesteśmy Polakami” - co on tam o tym wie? My, Polacy - wiemy.

Spójrzmy chociażby na ostatnie wydarzenia - mianowicie - powódź. Wiele, zupełnie obcych sobie ludzi, potrafi ramię w ramię budować wały z worków z piasku. Ci co nie potrafią, w inny sposób demonstrują swoją solidarność - np. przynosząc posiłki strażakom czy policjantom. Dzieci neostrady tradycyjnie wyślą stosowny komunikat na Śledziku, ustawią sobie odpowiedni opis na GG.

Naturalnie, trafiają się wyjątki od reguły. Niedawno w którymś z programów usłyszałem tekst „jak ma nas zalewać, to niech zalewa po równo”. No ale to wyjątki. W większości jednak, ludzie się jednoczą, rzucają swoje worki na wały i działają.

Co ja zrobiłem na rzecz przeciwdziałania powodzi? Oprócz przyglądania się temu wszystkiemu, przyznam się - że w zasadzie nic. Panicznie boję się wody i wolę nie ryzykować. Poza tym, staram się na codzień pomagać ludziom - nie tylko w momentach kryzysu. Chociażby kilka dni temu, przeszkoliłem koleżankę jak ma korzystać z dysku sieciowego, na którym może przechowywać swoje pliki i mieć do niego dostęp z każdego komputera na świecie, z dostępem do sieci. Jeżeli ktoś chce skorzystać, nie klika tutaj.

Niemniej, jak tylko dostanę wypłatę - przekażę parę złotych na ich rzecz. Obiecuję.

A Ty - czego dokonałeś, drogi Czytelniku?

1 komentarz:

  1. pomagam...wciąż i bezinteresownie... a ostatnio dziewczynie, która podjęła się pracy u mnie, pochodzi gdzieś daleko z małej mieściny i od 2 tyg. boryka się z realiami Warszawy. Pamiętam swoje początki, wiem przez co przechodzi, jestem w stanie jak niewiele osób odczuć jej wewnętrzny stan. Wiem jak pomóc by nie popełniała błędów jak niegdyś ja oraz by odważniej stawiała kroki. Bardzo się też staram pomagać w życiu codziennym, wiem że warto, wiem to bo ktoś kiedyś pokazał mi że warto i należy to robić :)

    OdpowiedzUsuń