21 października 2008

Klon muchar? Klon muchar?

Do napisania tego tekstu natchnęły mnie wydarzenia ostatnich dni. Otóż, na każdym kroku słyszałem coś o klonowaniu. A to o wyhodowaniu sobie klona w celu transfuzji krwi, a to zaginiony brat klon bliźniak prezydenta pewnego państwa Europy Środkowo Centralno Wschodniej, a to prośby o klon mojej zacnej osoby.

Parę lat temu, gdy udało się sklonować owieczkę Dolly, naukowcy zapierali się, że to tylko dotyczy zwierząt, ludzi nigdy, nie ma się co martwić. Potem sklonowano kolejne owieczki, pieski, szczury i jak widać, coraz bliżej człowieka. Ale nie - nie klonujemy ludzi!

Potem udało się "rozszyfrować" kod genetyczny DNA ludziów. Na potrzeby nauki. Żeby posiadać wiedzę. Nijak nie łączono tego z klonowaniem zwierząt. No bo ludzi NIE klonujemy.

Tymczasem, dosłownie w zeszłym tygodniu, w mediach pojawiła się informacja o stworzeniu brata dla pewnego chorego na anemię czy inne ustrojstwo Hiszpana. Naukowcy nadal twierdzą, że nie jest to klonowanie... I mają rację. Bo jedyne co zrobili, to z wielu embrionów wybrali taki, który spełnia wymogi swojego starszego brata, aby móc go leczyć. Czyli - nie ma co ukrywać, pozazdroszczono naszemu prezydentowi backupu.

Teraz sytuacja z weekendu. Drogie panie, wiem że chcecie posiadać moje klony, ale nie mogę się na to zgodzić. Nie chodzi nawet o wartości moralne takiego postępowania, wszak Bóg stworzył jeden taki egzemplarz jak ja i niech tak pozostanie, ale stałbym się po prostu produktem, tworem pospolitym, który mógłby być dostępny dla każdej z Was. Przykro mi - jestem jeden i tak pozostanie. Musicie cierpieć niestety. Nie chcę stać się maszynką itd. - takich pełno na rynku ;)

1 komentarz: